Arzack
- Jeśli była to ostateczność, rozumiem. - powiedział. - Jeśli nie... To stworzenie nie musiało ginąć. - dodał. Wiewiórka to istota żyjąca, tak jak Ludzie czy Elfy, czy Trolle, czy Orki, czy też Nocne Elfy albo inne rasy. Może nie tak inteligentna, ale ginąć nie musi z byle powodu. Cóż, stało się i nic na to nie poradzi.
- Ale stało się, co zrobić.
Offline
Użytkownik
Lin
-To była ostateczność. - odparła, rozglądając się po lesie. Spojrzała na długie uszy chłopaka, był elfem. A skoro zamieniał się w zwierzęta, to elfem druidem. Wstała z ziemi i oparła się o drzewo. Uśmiechnęła się kącikiem ust.
-No tak, jak mogłam nie zauważyć. Jesteś elfem... Chyba tylko one wierzą w te całą harmonię. Tak naprawdę, wszystko jest inne. - skończyła, nadal mając na twarzy swój psychopatyczny uśmiech.
Nie wierzę w harmonię. Ludzie wybijają nas jak robale, bo się boją. To nie jest harmonia. - chciała się zemścić za to wszystko. Jej wyrodna matka oddała ją do sierocińca. Pewnie przeraziła się, że dziecko jest wilkołakiem.
Ach, ci ludzie. Moja matka też do nich należała. Po prostu mnie się bała. - myślała dalej.
Ostatnio edytowany przez Samurai (2010-09-25 09:04:45)
Offline
Arzack
Skinął głową na słowa o ostateczności.
- Wątpię. Naturę należy szanować. - odparł. Tak był wychowywany, jak wszystkie Elfy - w szacunku do natury, jak wspomniane było już wcześniej. A jeszcze dodatkowo, bo obrał ścieżkę druida, chciał takim zostać. Fascynowało go to od malutkiego. A gdy już miał te jedenaście lat - wtedy stanął przed wyborem, w jaką stronę chce się szkolić. I wtedy miał szansę zostać druidem.
Offline
Użytkownik
Lin
Westchnęła ciężko i spojrzała na elfa. Naprawdę nie chciało jej się rozmawiać o "szacunku do natury" i innych takich bzdurach. Wszystko to było fikcją.
- Może pogadajmy o czymś ciekawszym? Jeśli w ogóle chce Ci się gadać... - rozejrzała się po lesie. Wtem usłyszała jakieś krzyki.
"Te wilcze pokraki muszą być gdzieś niedaleko." - cisza w lesie została przerwana przez brutalne głosy mężczyzn. Grupka mężczyzn uśmiechnęła się zdradziecko.
- Cholera - zaklęła. Nie wróżyło to nic dobrego.
Ostatnio edytowany przez Samurai (2010-09-25 09:04:32)
Offline
Arzack
Oparł się o pobliskie drzewo.
- Jeśli chcesz. - powiedział. Wtem usłyszał jakieś głosy. Wyjrzał głową za pień drzewa, o które się opierał. Słuch go nie mylił - stali tam ludzie, mężczyźni, szukający najwyraźniej wilkołaków. W sumie co się dziwić, jeśli zagrażają jakiejś wiosce to naturalne, ale też brutalne. W końcu nie każdy Wilkołak musi być agresywny. Arzack tak sądził. Nie był pewien co zrobić. Schował się szybko za konar drzewa z powrotem. Spojrzał na dziewczynę poważnym wzrokiem.
- Jeżeli wilkołaki zagrażają wiosce, zabezpieczają się pewnie... - powiedział, ale tak, by nie usłyszano ich. - Ale Ty chyba nie należysz do takich, którzy by zabijali ludzi ot tak sobie, hm? - dodał.
Offline
Użytkownik
Lin
-Ja nie do takich nie należę, ale moi pobratymcy... Cóż, nie mają najlepszych zwyczajów. - powiedziała prawdę. Nie zabijała ludzi ot tak sobie, czasami tylko dla pożywienia. Mężczyźni podeszli do nich. Jeden z mężczyzn stanął przy Lin i przyłożył jej nóż do gardła.
- Jesteś wilkołakiem. Albo powiesz nam, gdzie jest kryjówka Twoich pobratymców, albo zginiesz. Wybieraj - chłodny głos przeszył ją na wskroś. Nie zamierzała umierać, wiedziała wprawdzie, gdzie jest kryjówka wilkołaków, ale nie zamierzała także wydawać ich. Nóż przejechał po szyi, sprawiając, że po szyi zaczęła spływać krew.
-Nie wiem, gdzie oni są. - wypowiedziała to kłamstwo bardzo starannie, roztrzęsionym głosem, aby zabrzmiało to wiarygodnie. Ćwiczyła to już wiele razy. Mężczyźni zbliżyli się do Arzacka.
-Twój kolega w takim razie zginie. Jeśli nie chcesz mówić, to on zginie. - powiedział jeden z grupki mężczyzn. Wyjęła nożyk z kieszeni.
-Chcecie, żebym się zabiła i nie powiedziała wam, gdzie jest kryjówka wilkołaków? Głupi ludzie. - uśmiechnęła się kącikiem ust, przystawiając nóż do nadgarstka. Nie miała zamiaru się pociąć, to miał być szantaż. Mężczyzna podniósł rękę, jakby chciał powiedzieć "Nie rób tego".
-Są na pustyni. Wiedzą, że cała armia będzie ich ścigać, więc uciekają. - skłamała. Rudowłosy zaklął soczyście i zaczął iść w głąb lasu. Za nim poszła reszta. Odjęła nóż od nadgarstka i schowała go w kieszeni. Wiedziała, gdzie są jej pobratymcy naprawdę. Skierowała ludzi w złą stronę.
Ostatnio edytowany przez Samurai (2010-09-25 09:40:30)
Offline
Arzack
- Mają prawo żyć, ale nie powinni czegoś takiego robić... - odwrócił wzrok w prawo, wgłąb lasu. Dziewczyna nie kłamała, wiedział to. Usłyszał kroki, szelest, najwyraźniej mężczyźni się zbliżyli.
- No, jeszcze czego! - powiedział, podnosząc głos, gdy ci grozili mu śmiercią. Gdy chcieli złapać go za ramiona, podskoczył i już jako ptak przeleciał kilka metrów dalej, po czym znów zmienił się w swoją zwykłą postać. Przyglądał się temu, co się działo dalej. Cóż, zrozumiałe, że dziewczyna nie chciała zdradzać swoich pobratymców. Mimo wszystko rodzina.
Offline
Użytkownik
Starła krew, ale rana nadal krwawiła. Westchnęła i oparła się o drzewo.
- Mogło pójść gorzej. Póki co, ci wieśniacy idą w złym kierunku - powiedziała do Arzacka.
Trzeba było ich zabić, a nie bawić się w kłamstewka. - pomyślała. W sumie nie chciało jej się zabijać ludzi, miała okropnego lenia. Poza tym zabójstwa prowadzą do niezbyt miłych konsekwencji.
Offline
Arzack
Spojrzał na krwawiącą ranę na szyi dziewczyny.
- Pozwolisz? - spytał. Poruszył w dziwny sposób rękami, a szyję Lin otoczyły małe listki, szeleszcząc. Okrążyły ją, a wyglądało to, jakby płynęły w jakimś zielonym, podłużnym świetle, które również było widać. Gdy okrążyły już szyję, wzleciały w górę i zniknęły w koronach drzew.
- Rana powinna zniknąć. - stanął już w normalny sposób, gdyż do tego zaklęcia potrzebne było przybranie odpowiedniej postawy.
Offline
Użytkownik
Lin
-Magia... - wzruszyła ramionami obojętnie. W każdym razie była wdzięczna Arzackowi, za uleczenie rany. Dotknęła szyi. Faktycznie zniknęła.
-Dziękuje? - powiedziała nieco pytająco. Rzadko używała tego słowa, w większości sytuacji nie było za co dziękować. Zmieniła się w wilka i usiadła na ziemi. Nie chciało jej się rozmawiać.
Ostatnio edytowany przez Samurai (2010-09-25 11:15:20)
Offline
Arzack
- Nie ma za co, czemu nie miałbym uleczyć rany - powiedział i uśmiechnął się lekko. Przeszła ponowną przemianę w wilka. Wilkołaki, cóż, to był chyba pierwszy wilkołak, do którego nie żywił negatywnych emocji. Tamtemu innemu zawdzięcza tą bliznę, którą ma na klatce piersiowej. Ale było, minęło, nie wszystkie wilkołaki są takie, jak to często się z góry zakłada. Wierzył w to wcześniej, a teraz jeszcze spotkał właśnie takiego.
Offline
Użytkownik
Lin
Nudziło się jej okropnie w postaci wilka, nawet nie mogła odezwać się normalnie do Arzacka. Zmieniła się z powrotem w człowieka i uśmiechnęła się kącikiem ust. Usiadła pod drzewem, patrząc się w ziemię.
- Jak się nazywasz? - spytała. Zwykle nie pytała się ludzi, jak się nazywają, ale ten elf przypadł jej do "gustu". Oczywiście w takim dziwnym znaczeniu.
Offline
Arzack
- Arzack Ryuu, a Ty? - odparł jej. Jeśli on się przedstawił, to i dobrze, żeby ona mu powiedziała, jak się nazywa. Nie tylko on tutaj ma udzielać informacji, rzecz to jasna. Oparł się całkiem o drzewo i zsunął po pniu plecami. Usiadł pod nim "po turecku" i podparł rękami po bokach. Patrzył na dziewczynę i czekał na odpowiedź z jej strony.
Offline
Użytkownik
Lin
Ładne imię. - pomyślała. Uśmiechnęła się kącikiem ust i stwierdziła, że wypadało by się także przedstawić.
- Masz ładne imię. - podniosła wzrok na chłopaka, uśmiechając się lekko, aczkolwiek serdecznie.
- Jestem Lin. - przedstawiła się. Ludzie twierdzili, że to ładne imię, ale ona za bardzo tego nie wiedziała.
Offline
Arzack Ryuu
Jego kącik ust uniósł się.
- Dzięki. Ty również masz ładne imię. Krótkie, acz ładne. - powiedział. Brzydkiego imienia nie miała - wręcz przeciwnie. Jak powiedział - choć krótkie imię, ale dla niego było ładnym. Spojrzał na swoje buty i wsadził palec za sznur, obwiązujący jeden but. Bez konkretnych zamiarów - tak z nudów. Po chwili go jednak wyciągnął, przejechawszy nim już wcześniej pod sznurem kilka razy.
Offline