Owy las jest las znajduje się na dalekiej północy kontynentu. Stoi na drodze z miasta Nerion w stronę morza. Rozciąga się na doprawdy ogromnej powierzchni. Zwie się go lasem Nocnych Elfów - a dlaczego? Dlatego, że drzewa w nim są naprawdę wysokie, można powiedzieć że tu zostało użyte dosyć słabe na ten temat określenie - po prostu ogromne. Ich wysokość obejmuje to słowo jak i grubość pni, ale też rozłożystość koron, a dzięki tej grubości Nocne Elfy mogą budować tam swoje domy, do czego nawykły. Znajduje się tam ich wioska, nie taka mała, ale też nie nazbyt duża. Las jest po prostu przepiękny, a przynajmniej dla bardzo wielu przebywających tam choćby chwilę. Przepiękna zieleń ale nie tylko, bo rosną tu też fioletowe i czerwone, niebieskie i niekiedy żółte, niespotykane w innych lasach - tych nie zamieszkiwanych przez Nocne Elfy. Z pewnością warto się tu wybrać.
Offline
Użytkownik
Assin
Młody elf nocny siedział w lesie pełnym wysokich drzew. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że obok niego leżało zakrwawione ciało młodego mężczyzny w które wbite było dość duże ostrze. Elf spoglądał na nie jakby z pobłażliwością i nutką współczucia. - Żegnaj Ian. Będzie mi ciebie brakować. - To mówiąc dziewczyna uśmiechnęła się i wyjęła z ciała ostrze, które wytarła liściem z krwi. Następnie wspięła się na drzewo i odcięła ostrzem kilka gałęzi. Rozłożyła je dokładnie na zwłokach, by je zamaskować, po czym oddaliła się nieznacznie.
Offline
Rai
Szedł przez las, ze względu że właśnie wypełnił misję i szedł do swojego pokoju który wynajął w mieście, do którego idzie się właśnie przez ten las. Oczywiście, można go obejść, ale byłaby to dłuższa droga. Ale las, całkiem przyjazny jest, także nawet miło.
Włożył ręce do kieszeni i zaczął się rozglądać po drzewach, ich koronach.
Zobaczył, że jakiś nocny elf, o czym świadczył kolor jego skóry, wyjmuje ostrze z jakiegoś mężczyzny. Raimundo zmarszczył brwi i zaraz po tym zacisnął całkiem mocno zęby.
- Ej! Co ty wyprawiasz?! - Podbiegł szybko i zdjął gałęzie z tego człowieka.
Offline
Użytkownik
Assin
- Biedaczek od dawna miał problemy z psychiką, ale nie myślałam, że aż takie. - Stwierdziła. - Tak w ogóle to kim ty jesteś? - Spytała się. Koleś nie wyglądał zbyt przyjaźnie, a ona wolała się nie narażać. Cóż, na razie jej nic nie zrobił, ale wolała zachować dystans.
Offline
Rai
- Cholera! Sam sobie to zrobił!? - Wrzasnął chcąc wyczuć puls, którego nie było. Zaklął pod nosem i wstał. Otrzepał spodnie z nie wiadomo czego i przykrył z powrotem mężczyznę gałęziami. Przeżegnał się i uklęknął na jedno kolano, w tym samym czasie. Wstał i znów otrzepał spodnie. - Kim jestem, na prawdę nieistotne... Lepiej powiedz, kim TY jesteś... - Zacisnął dłonie w pięści, obracając się bokiem do dziewczyny.
Offline
Użytkownik
Assin
Dziewczyna wzruszyła ramionami. - Prawdopodobnie. Od jakiegoś czasu zachowywał się dziwnie. A szkoda, nawet go polubiłam. - Powiedziała zupełnie ignorując pytanie, po czym uklękła przy ciele i zmierzwiła mu lekko włosy. Oczywiście, to była jej wina, ale przecież się do tego nie przyzna. Nie była taka głupia. Ten chłopak chyba się domyślał co zrobiła, ale przecież nie ma żadnych dowodów świadczących przeciwko niej.
Offline
Rai
- Cholera! Nie mogłaś w jakikolwiek sposób mu pomóc?! Przecież... - Zatrzymał się i odetchnął. Przecież w sumie robił to samo. Smoki są jak ludzie. Przez te opary w jaskini jakoś jego charakter się zmienił. Ale pewnie przejdzie mu to po paru dniach, może godzinach.
- Z resztą nie ważne. - Otrzepał ręce z piachu i zdjął kamizelkę i rzucił ją do tyłu. - Raimundo jestem. - Przedstawił się i podał jej dłoń.
Offline
Użytkownik
Assin
- Assin. - Powiedziała i uścisnęła mu dłoń. - A co miałam zrobić? Chodzę sobie po lesie, patrzę, a tu sobie leży facet i to w dodatku martwy. A na to przychodzisz ty i się na mnie drzesz, że mu nie pomogłam. Uspokój się trochę. - Westchnęła i położyła dłoń na czole. - Dobra, pomożesz mi coś z tym zrobić? Bo raczej tego tu tak nie zostawimy. - To mówiąc spojrzała na ciało leżące przed nią. Nie miała dość siły by je gdziekolwiek sama przenieść, a jeśli on jej pomoże to może już przestać martwić się o cokolwiek. Najwyżej to jego aresztują.
Offline
Rai
- To że przejmuje się nieco losem tego nieboszczyka nie znaczy że mam ci pomagać. Z resztą to, że w ogóle się przejmuje spowodowane jest wyziewami smoka. A tak, smoka. Więc lepiej ze mną nie zadzieraj panienko, bo zgładzę cię tak jak tamtego. - Pozwolił sobie na przechwałki. A miał czym, bo zgładzenie smoka łatwe nie jest. Był do tego specjalnie szkolony i to nie łatwa była droga do przebycia.
Offline
Użytkownik
Assin
On mnie chyba planuje wkurzyć. Pomyślała. Wzięła do ręki ostra i jedno podstawiła mu tuż pod nos. - Widzisz co to jest? To jest najostrzejszy miecz na całym tym wielkim świecie. Jeśli mnie choćby dotkniesz to tak cię okaleczę, że następnemu smokowi posłużysz za trofeum nad kominek. - Wycedziła przez zęby. Tak, nie lubiła się z nikim patyczkować, także dlaczego w tym przypadku miało by być inaczej? Niech wie co go może spotkać. Pomyślała i schowała ostrza do pochw na plecach.
Offline
Rai
- Z czym do ludzi grzmocie? Ty również nie wiesz z kim zadzierasz. Znasz może jakiegoś łowcę smoków? Pewnie nie, bo to rzadkość, ale wiedz, że ich ciało jest mocniejsze niż stal, jeśli tylko potrafią je wygenerować... Na szczęście, ja takiej mocy nie posiadam, więc nie musisz się martwić aż tak bardzo. - Odsunął się o krok w tył i uderzył pięściami o siebie.
- Po twojej minie świadczę że lubisz wdawać się w bójki... Ja również, więc może teraz się zabawimy?- Wyszczerzył do niej swoje nieskazitelnie białe zęby i sprawił że z jego złączonych pięści zaczęła unosić się para.
Offline
Użytkownik
Assin
- Odczep się ode mnie, palancie! - Powiedziała, po czym wspięła się na drzewo, oparła się o pień, założyła ręce i siedziała obrażona. Po jakimś czasie jednak się zastanowiła. Zwiesiła się głową w dół i spojrzała mu prosto w oczy. - A tak w ogóle to nie chcę ci robić krzywdy. Szkoda żebyś sobie taką ładną buźkę poharatał, prawda? - Dodała sarkastycznie i uśmiechnęła się. Po czym wróciła na drzewo i znowu się obraziła.
Offline
Rai
Odłączył swoje ręce i od razu, przestały parować. Stanął normalnie, gdyż był lekko zgięty.
- Z czym do ludzi? - Warknął i przejechał po swojej gołej klacie, strzepując krew z rany na ziemię.
Nie miał zamiaru przejmować się fochem tej dziewczyny. W końcu, zna ją parę minut.
- Mam to gdzieś, czy chcesz mi zrobić krzywdę czy też nie. Ja i tak, dopuścić się do swojej skóry nie dam. - Powiedział i zdjął pasek, po czym spodnie i je również, jak kamizelkę - rzucił za siebie. Takim oto sposobem został w samych, czarnych, z szarymi otoczkami, slipach i oczywiście w czarnych sandałach, bo te za bardzo mu nie przeszkadzały.
Offline
Użytkownik
Assin
Co za palant. Cóż, ludzie to mało inteligentna rasa, a on jest na to niezbitym dowodem. Stwierdziła w myślach.
Nagle usłyszała czyjeś kroki. Schowała się w liściach i rozchyliła lekko gałęzie. No tak, strażnicy. Ian był poszukiwany od jakiegoś czasu. A skoro Rai jest na dole, a ona tu na górze... To jej problemy właśnie się skończyły.
Role Epizodyczne
Dwóch strażników patrolowało właśnie las. Poszukiwali niejakiego Ian'a Gribble'a, który zaginął miesiąc temu. Nagle zauważyli młodego mężczyznę, a koło niego zwłoki Gribble'a. - Ej ty! Jesteś aresztowany! - Krzyknął jeden, po czym drugi podbiegł do niego i zakuł go w kajdany.
Offline
Rai
- Morda! Grozisz mi!? - Warknął gdy jeszcze nie zakuli mu dłoni z tyłu, kajdankami. Kopnął jednego w brzuch przez co uwolnił się z ich łap. Zaczął biec. Przełożył związane dłonie przez nogi, skacząc. O mało co by się wywrócił, bo zahaczył kajdankami o stopy. Jakoś się wyratował i stanął na ziemi w lekkim rozkroku.
- Nic na mnie nie macie... - Powiedział.
Offline